Pierwszy krok
Powiadają, że najtrudniejszy jest pierwszy krok. Mnie pierwszy krok nauczył, że jeszcze wiele ciężkiej pracy przede mną jeśli chcę zrealizować swoje marzenie, tj. zdobyć Koronę Ziemi – najwyższe szczyty wszystkich kontynentów. Uświadomiłem sobie własne słabości, ograniczenia i braki. Była to cenna lekcja pokory, dzięki której podszedłem do tematu rzeczowo. No ale nawet najdalsza podróż zaczyna się od pierwszego kroku.
Weekend 28-29 listopada spędziłem w Tatrach słowackich zdobywając pierwsze doświadczenie w górach wysokich. Celem było wejście na Lodowy Szczyt (2627 m n.p.m.). Aura była iście zimowa. Pierwszy raz posługiwałem się czekanem i miałem na nogach raki. Po dojściu i następnie noclegu w Schronisku Téryego (2015 m n.p.m.) ruszyłem z zespołem Polskiego Klubu Alpejskiego w głąb Doliny Pięciu Stawów Spiskich. Stamtąd czekało nas mozolne podejście na Ramię Lodowego, przełęcz położoną na wysokości ok. 2500 m n.p.m. Po dotarciu na przełęcz podziwiałem grań prowadzącą do Lodowego Szczytu, wraz ze słynnym Lodowym Koniem. W tym miejscu zakończyła się moja pierwsza zimowa wspinaczka. Ograniczenia psychiczne i fizyczne nie pozwoliły mi kontynuować drogi na Lodowy Szczyt, choć był już na wyciągnięcie ręki. W duchu przyrzekłem sobie, że jeszcze kiedyś tutaj wrócę i dokończę dzieło.